W nocy z 28 na 29 października 2008 r. opuścił nas na zawsze Tomasz „Foma” Figurowski. Odszedł od nas jeden z nas. Był absolwentem Instytutu Filozofii UW, przez lata doktorantem u prof. prof. Zofii Rosińskiej i Stanisława Krajewskiego. Fascynat i znawca Junga, Ricoeura, „filozofii dialogu”, ale także twórczości Dostojewskiego i estetyki teatru nowoczesnego. Zdaniem niektórych, typ wiecznego studenta, osoby nie potrafiącej rozpocząć tzw. „dorosłego życia”, najlepiej czującej się w klimatach akademicko-knajpianych.
Tomasz był typem utracjusza. Lekkoducha. Często był drażniący. Często lekkomyślny, często „szedł na żywioł”. Niemniej jednak, dla osób które Go znały i miały zaszczyt spędzić z Nim choć trochę czasu – świat bez niego nie jest prosty do pomyślenia. Jest czystą fantasmagorią, pustką. Bo przecież zawsze dawało się ją przezwyciężyć jednym telefonem, wiadomością na „gg”. Jego śmierć we wciąż niewyjaśnionych okolicznościach uczyniła tę pustkę wszechobecną.
Był dobrym człowiekiem. Dobrym rozmówcą, słuchaczem, kolegą. Był obiecującym muzykiem, choć wiedział, że masa pracy przed nim. Był żądny nowych doznań, poszukiwań, nowego wyrazu – wyrazu swego życia.
Jak niewiele osób współcześnie – miał bardzo silny charakter. Nie miał w sobie za grosz instynktu stadnego, potrafił iść pod prąd, upierać się i obstawać przy swoim. Potrafił być sam i być z kimś. Nie liczył się z konwenansami, z tym „co należy” – był niczym Nietzscheański Zaratustra. Jako takim Go zapamiętamy.
Ostatnia droga Tomasza „Fomy” Figurowskiego będzie mieć miejsce w najbliższy piątek 14 listopada, o godz. 11:00, w kościele św. Bonifacego (Warszawa, ul. Czerniakowska 2/4).
Bądźmy z Nim choć ten ostatni raz.
Niech Mu ziemia lekką będzie.
Spoczywaj w pokoju, Bracie!
Nie znałem go.. ale trudno jest przejśc obojętnie obok takiego zdarzenia… Składam najszczersze kondolencje rodzinie i przyjaciołom.
Niech Weles ma Go w swej opiece!