Włoski komunista i teoretyk marksizmu Antonio Gramsci miał rację i być może nieświadomą do końca implikację swojego wybiegu przeciwko cenzurze określając rosyjskich marksistów-komunistów mianem „maksymalistów” właśnie a nie komunistami (którymi byli). Podobnie zresztą jest z myślą Jerzego Plechanowa i określeniem marksizmu jako „monistycznego pojmowania dziejów”, co jednak jest przedmiotem innych rozważań.
Wracając do Gramsciego, choć komunizm jest niewątpliwie „celem ostatecznym”, „celem maksymalnym”, w określeniu maksymalizm zawarty jest również ładunek oceniająco-wartościujący, nie tylko opisujący (deskryptywny), który i dziś może służyć nam pomocą.
Chodzi o kryteria oceny działań i działalności politycznej czy ideologicznej osób pretendujących czy samoidentyfikujących się jako marksiści (komuniści). Od razu chcę zauważyć, że dla mnie osobiście, współcześnie (czyli od XIX wieku po dziś dzień) marksizm jest komunizmem, a prawdziwy komunizm – pochodzi od marksizmu; żadne pięknoduchowskie zabiegi wstydliwych radykałów chcących dyskredytować jedno kosztem drugiego nic tu nie dadzą. Mam jednak świadomość, że ujęcie to nie jest powszechne i popularne, zapewne jest otwarte na krytykę (czasami mocną i częściowo zasadną). I tak wszelka ocena działalności powinna zawsze odnosić się i mieć na uwadze maksimum, do którego się dąży.